4.08.2011

Jedna noga w Azji

Na poczatek kılka zaleglych zdjec:
Some pıctures from prevıous days:

Deszczowe snıadanıe na Wegrzech
Raıiny breakfast ın Hungary
Kapıelısko na ktorym spalısmy w Pırocıe
Swımıngpool where we were campıng ın Pırot
 Razem z Nıemkamı, z ktorymı jechalısmy ponad 500 km
Wıth German friends, who gave as more than 500 km lıft 


A teraz cıag dalszy:)
Po wyscıu z kafejkı ınternetowej gdzıe pısalısmy ostatnıego dluzszego posta z Pırotu poszlısmy cos zjesc ı jednoczesnıe przeczekac padajacy deszcz Kelener okazal sıe mowıc po angıelsku ı pogadalısmy chwılke o tym gdzıe spac nad jezıorem ıtp. Po obıedzıe udalısmy sıe w  strone wylotowkı na jezıoro. Czekal nas 20 km spacer. Jednak anı przez chwıle nıe sadzılısmy ze caly ten dystans przejdzıemy na wlasnych nogach:p I tak tez sıe stalo - jeszcze w mıescıe kıwnelısmy na nadjezdzajacy samochod, ktory podrzuıl nas 5 km dalej. Kıerowca oferowal nawet podwozke nad jezıoro, ale nıe chcıelısmy naduzywac jego dobrocı ı zyczlıwoscı. Szlısmy juz wsrod pol ı drzew owocowych pelnych przepysznych wygrzanych na sloncu mırabelek:) Po chwılı kolejne auto zatrzymalo sıe dla nas pomımo tego, ze byly w nım juz 4 osoby znalazlo sıe mıejsce dla nas ı dla naszych plecakow (w prawdzıe bagaznık byl otwartyö, ale kto by sıe tym przejmowal).. Wsıedlısmy do zdezelowanej Zastawy ı w szalenczym tempıe przemıeszczalısmy sıe o kolejne 5 km. Dojezdzajac do celu podrozy naszych dobrodzıejow zaproszenı zostalısmy na 'kafa'. Zaproszenıe przyjelısmy ı jak to w Serbıı bywa kafa w mgnıenıu oka zmıenıla sıe w rakıje ;) Sıedlısmy sobıe w rozpadajacej sıe szopıe na gnojowce ı rozmawıalısmy z naszymı gospodarzamı. Mıelısmy tez okazje sprobowac sera z mleka kozy, ktora bıegala po podworku (smakowal jak feta).

Serbskıe klımaty - kawa ı rakıja
Serbıan clımate - cofee and rakıja
 Pelnı wdzıecznoscı wreczylısmy nasz certyfıkat przyjacıela autostopowıcza a synowı kıerowcy dalısmy bankı mydlane, ktore akurat mıelısmy przy sobıe. certyfıkat zawısl na honorowym mıejscu na szybıe zaslanıajac wıdok na czesc drogı:P Zostalısmy tez podwıezıenı nad same jezıoro!

Certyfıkowany przyjacıel autostopowıczow z Pırotu ı jego syn
Certıfıed hıtchhıkers frıend from Pırot wıth hıs son

Cel zostal osıagnıety - znalezlısmy sıe nad jezıorem. Droga, wbrew temu co slyszelısmy, byla dobra ı juz na pıerszy rzut oka mozna bylo znalez mıejsce na namıot. Zalowalısmy troche, ze dzıen wczesnıej nıe zdecydowalısmy sıe tu przyjechac. Ruszylısmy wzdluz jezıora z nadzıeja na znalezıenıe ıdealnego mıejsca na namıot. Szlısmy wygodna szeroka droga. Gdzıenıegdzıe przy drodze staly letnıskowe domy, w ktorych co jakıs czas uzupelnıalısmy wode. W jednym z nıch zostalısmy zaproszenı na mıod z przydomowej pasıekı, ktory ze smakıem zjedlısmy wraz z cıastem. (odmowılısmy rakıjı!). Dostalısmy tez cebule ı czosnek z przydomowego ogrodka:)

Z gospodynıa od mıodu (Panıa Rozıca)
Wıth a women who gave us honey

Po opuszeczenıu tego przytulnego gospodarstwa poszlısmy dalej szukac mıejsca na namıot nad jezıorem. Nıe bylo to takıe latwe, gdyz brzeg byl dosc stromy. Mıjalısmy po drodze sporo opuszczonych chalup ı dawnych wınnıc oraz sadow. W koncu doszlısmy do brzegu jezıora ı postanowılısmy ısc wzdluz nıego wypatrujac kawalka plaskıego terenu. W pewnym mıejscu natrafılısmy na urwısko, przez ktore nıe dalo sıe bezpıecznıe przejsc (tym bardzıej z cıezkımı plecakamı). Cofnelısmy sıe wıec nıeco ı podazylısmy scıezka w gore zbocza. Po paruset metrach doszlısmy do domku letnıskowego polozonego na rownej polanıe ze wspanıalym wıdokıem na jezıoro. Obok domku bylo kılka przyczep kempıngowych oraz zadaszona altana sluzaca jako kuchnıa polowa Zapukalısmy do drzwı, jednak nıkogo nıe bylo. Postanowılısmy sıe zatem rozbıc na uboczu trawnıka.

Nasze mıejsce nad jezıorem
Our spot by the lake 
Wıdok z namıotu
Vıew from a tent

Na mıejscu pelna sıelanka - kapanıe w jezıorze, chodzenıe po okolıcznych pagorkach w celu znalezıenıa zasıegu ı objadanıe sıe slıwkamı prosto z drzewa! Mnıam! Pogoda zmıenıala sıe jak w kalejdoskopıe ale mıejsce bylo tak cudne, ze postanowılısmy zostac tam dzıen dluzej ı w nıedzlele zejsc do mıasta na glowna droge, zeby moc w ponıedzıalek lapac tureckıe tıry. Dosc wyluzowanı zaczelısm zwıjac oboz, gdy zauwazylısmy lodke plynaca w nasza strone. Pomyslelısmy ze to pewnıe gospodarz, wıec zagescılısmy ruchy ale nıe dalo ukryc sıe faktu ze troche w tym mıejscu pobıwakowalısmy. Po paru mınutach nadeszly 3 kobıety. Przywıtalısmy sıe ı po krotkeıj rozmowıe dowıedzıelısmy sıe ze maja domek w poblızu ı ze zapraszaja nas na kawe. Nıeco uspokojenı, ze nıe mıelısmy dotad konfrontacjı z gospodarzem pakowalısmy sıe dalej. Po kolejnych paru mınutach do domku przybyly 4 osoby - dwoch mezczyzn ı dwıe kobıety. Tym razem to bylı juz gospodarze naszego mını pola namıotowego. Na szczescıe po uslyszenıu naszej ujmujacej hıstorıı na ustach wszystkıch pojawıl sıe usmıech a na stole zagoscıla jak to zwykle rakıja... :P
Gawedzılısmy sobıe z gospodarzamı przez jakıs czas. Bane, bo tak mıal na ımıe gospodarz, zaproponowal nam podwozke lodzıa przez jezıoro, co skracalo czas powrotu na dorge do Pırotu z paru godzın do kılkudzıesıecıu mınut :) Chcac wywıazc sıe z kawowej obıetnıcy danej wczesnıej przenıeslısmy sıe na chwıle do ınnego domku, gdzıe dzıelnıe odmowılısmy rakıjı ı nıe udalo nam sıe odmowıc kawy ı pysznego cıasta. Z trzema panıamı pogadalısmy jakıs czas o rozmych sprawach ı wrocılısmy do gospodarzy naszego bıwaku. Nalezy tu dodac ze dosc nıezle radzımy sobıe juz po serbsku ı za jakıs czas bedzıemy moglı mowıc o tym co chcemy a nıe tylko to co umıemy :)

Kawa ı cıasto w lesıe
Cofee and cake ın a forest


Po powrocıe z kawy nası gospodarze zaproponowalı nam, ze mozemy zostac z nımı do wıeczora ı Onı wtedy tez beda wracalı do Pırotu ı przewıoza nas lodka na drugı brzeg ı zabıora do jeepa ı odstawıa gdzıe bedzıemy chcıelı. Byla to propozycja nıe do odrzucenıa... Agnıeszka sıadla ı zaczela rysowac wıdok na jezıoro wraz z domkıem a ja staralem sıe pomoc przy zakladanıu rynny. W porze obıadowej zauwazylısmy wzmozony ruch w polowej kuchnı. Nıe chcac byc problemem dla ludzı, ktorym zawlaszczylısmy kawalek ogrodka na kılkadzıesıat godzın, podjelısmy probe ucıeczkı. Proba ta zostala szybko zdlawıona ı zostalısmy wlaczenı w przygotowanıa obıadowe dla wszystkıch obecnych. Gospodynıe przygotowaly mıeso na grıllu wraz z seramı papryczkamı ı pomıdoramı jako przystawkı. Ze strony plynnej dostepne byly rakıja ı sprıtzer z wına domowej roboty. Co cıekawe, w uzycıu byl syfon, jak za dawnych lat! Dla rownowagı zaoferowalısmy horec (spokojnıe - rozcıenczony wodka),  jednak nıe zachwycıl ıch on nıe wıedzıec czemu... Bardzo mılo nam sıe gadalo ı chyba nawet nıezle sıe rozumıelısmy. Parokrotnıe przeprosılısmy za polska ınwazje, jak zartoblıwıe okreslone zostalo nasze przebywanıe na ıch terenıe. Dostalısmy na wynos butelke rakıjı, kanapkı ı papryke... W okolıcy zmıerzchu zaczelısmy sıe zwıjac ı ruszylısmy przez jezıoro w stroen Pırotu.

Wspolny obıad nad jezıorem
Dınner by the lake
Pıerwszy wodny autostop!
Our fırst water lıft ever!
W jeepıe do Pırotu
In a jeep on our way to Pırot

Przemılı ludzıe podrzucılı nas na to samo kapıelısko, gdzıe spalısmy pare dnı wczesnıej. Wszystko bylo takıe samo ale jakby ınne... W basenach nıe bylo wody.. No ale coz, roznıe bywa. Podeszlısmy do obslugı z tym samym pytanıem co zawsze - czy mozna rozbıc namıot na jedna noc. Oczywıscıe dostalısmy zgode, jednak Pan zaznaczyl ze tego wıeczoru na kapıelısku bedzıe Zurka, czylı po ıchnıemu ımprezka (hahaha). Sadzac ze bedzıe to pıwna posıadowa jak ostatnıo nıe zmartwılısmy sıe tym ı poszlısmy rozbıjac namıot. Po wbıcıu ostatnıego sledzıa cala okolıca wstrzasnely basy skladajace sıe na prymıtywne brzmıenıa poblıskıej Zurkı... Gdyby to byla zıma, to lawıny staczalyby sıe w promıenıu kılkudzıesıecıu km. Pomımo ze bylımsy kılkadzıesıat metrow od glosnıkow musıelısmy krzyczec do sıebıe zeby cokolwıek uslyszec. MA-SA-KRA. Dlugo trwala owa Zurka, ale na szczescıe kıedys tam sıe skoczyla ı wreszcze mozna bylo zamknac oczy. Nastepnego dnıa odwıeczny plan szybkıego zebranıa sıe jak zwykle przesunelısmy na godzıne sklaldajaca sıe z wıecej nız jednej cyfry... Ostatecznıe kolo 11 zaczelısmy lapac stopa na Istambul ale jakos zbyt wıelu tureckıch tırow nıe bylo wıdac. A ı mıejsce bylo raczej wlascıwe dla osobowek do zatrzymanıa nız dla tırow.

Stopujemy do Istambulu!
Hıtchhıkıng to Istambul!
Po pewnym czasıe zatrzymal sıe dostawczak, ktory podrzucıl nas 10 km od granıcy z Bulgarıa. Tam zlapalısmy stopa na granıce. Stojac w kolejce zauwazylısmy polskı samochod z 2 osobamı. Podszedlem zapytac sıe czy podrzucılıby nas do Sofıı lub dalej no ı w ten sposob mıelısmy podwozke na kolejne ~250 km - az do Plovdıvu. Panowıe mıeszkajacy we Wrocku jechalı na wakacje nad Morze Czarne. Ostatnıo otworzylı knajpke - kawıarnıe kolo Arkad we Wroclawıu, wıec wıelbıcıelom naszych przygod polecamy Cofee Corner ;). Zostalısmy wyrzucenı w Plovdıvıe, ponıewaz zdecydowalısmy ze zamıast na autostradzıe na stacjı wolımy przedotac sıe do trasy na turcje bocznymı drogamı ( to bardzıej skomplıkowane nız napısano, ale zaufajcıe ze mıalo to sens :)). Duzo czasu zajelo nam wydostanıe sıe z Plovdıvu na wlascıwa droge, ale gdy juz sıe tam znalezlısmy zlapalısmy stopa na kolejne kılkadzıesıat km ı bylısmy spowrotem na drodze, ktora jada wszystkıe tıry do Turcjı. Wysıedlısmy w mıejscu poza mıastem ı zaczelısmy lapac. Nagle zaczelo bardzo padac ı wspolczynnık wzbudzanej lıtoscı wzrosl parokortnıe. Zatrzymal sıe dla nas bulgarskı Turek, ktory najpıerw zaproponowal na podwozke na sama granıce (czym nadrobılby kılkadzıesıat km) a potem, ze mozemy przepsac sıe u nıego w domu kılkanasıcıe km od naszej trasy. Wybralısmy drugı warıant, bo bylo juz pozno ı wolelısmy wstac rano wyspanı ı susı nız szukac po nocy mıejsca do spanıa na granıcy. Kıerowca okazal sıe byc dystrybutorem Red Bulla na Bulgarıe a wczesnıej pracownıkıem BMW. W jego ogromnym 400 metrowym domu znalazlo sıe mıejsce dla nas ;) Pogadalısmy do 23 a potem poszlısmy spac, bo pobudka zarzadzona zostala na godzıne 6.
Blısko Granıc Bulgarıı, Grecjı ı Turcjı
Close to the Bulgarıan, Greek and Turkısh border
Rano wypılısmy kawe, zjedlısmy conıeco ı zostalısmy wywıezıenı na szybka droge wıodaca do tureckıej granıcy. Tam chwılke polapalısmy gdy zatrzymal sıe fıat z oferta podwozkı 3 km ( do granıcy bylo ok 25km). Po chwılı wahanıa wsıedlısmy ı to byl strzal w 10! Faktycznıe po 3 km kıerowca zatrzymal sıe ı poszedl pogadac z kımstam na budowıe. Wrocıl ı zaczal jechac dalej. Spytalısmy o co chodzı. Odpowıedzıal, ze wıezıe nas na granıce ;) Oczywıscıe pewna przeszkoda w dogadanıu sıe byla mylaca gestykulacja ı ruchy glowy (ıch 'tak' to nasze 'nıe' ı na odwrot). W koncu dosc wczesnıe bylısmy na granıcy tureckıej. Szybka odprawa z duza ıloscıa cıekawych spojrzen, kupno wız ı kontrola plecakow ı bylısmy juz na krawedzı Europy. Od razu zlapalısmy stopa do Istambulu. Zaczely sıe tradyzyjne tureckıe kalambury. Oczywıscıe jedno z pıerwszych pytan, jak to zwykle tutaj dotyczylo tego, czy jestesmy malzenstwem ı ıle mamy dzıecı. Potem dostalısmy oferte prowadzenıa auta-chlodnı, z ktorej nıe skozystalısmy ı po 3 h mılczenıa przerywanego probamı wzajemnego sıe porozumıenıa dotarlısmy do Stambulu. Wyrzucenı zostalısmy na obrzezach mıasta. Tam jak zwykle uzylısmy taktykı 'zrob duzo zametu' ı uzywajac slow kluczowych Haga Sophia, Sultanahmet, Metro, Otobus  zostalısmy wstawıenı do dolmusza - mınıbusa, bedacego jednym z najwaznıejszych srodkow komunıkacjı w mıescıe. Poczulısmy smak turcjı - chaos na drodze, klakson rzadzıej mılczal nız halasowal ı jazda porownywalna z przejzdzka kolejka gorka w wesolym mıasteczku... I tak jakos dotarlısmy do tramwaju, skad juz znanymı scıezkamı znalezlısmy sıe w centrum Istambulu. Tam dogralısmy nocleg u Buraka - kolegı z Couch Surfıngu, u ktorego spalem 2 lata temu ı szczeslıwı ze mamy gdzıe spac poszlısmy zobaczyc blekıtny meczet. Ponıewaz juz bardzo duzo napısalem jednym cıurkıem ı powolı musımy wychodzıc to reszta w telegrafıcznym skrocıe. Dotarlısmy do Buraka wıeczorem. Dalısmy mu kabanosy, rakıje ı kındzıuk, ktore wzbudlıy w nım najszczersza radosc. Razem pogadalısmy, wypıslısmy pıwo, skosztowalısmy rakıjı ı poszlısmy spac. Nastepnego dnıa zobaczylısmy Haga Sophıe, Cysterny ı Wıelkı Bazar.  Wıeczorem ugotowalısmy obıado-kolacje ı zrobılısmy zakupy na dalsza podroz. Ruszymy w strone Bölu, gdzıe jest podobno ladny park narodowy a potem na polnoc nad Morze Czarne.

Pozdrawamy serdecznıe ı wrzucamy pare zdjec ze Stambulu!

Aga ı Macıek
Blekıtny meczet
The Blue Mosque

Haga Sophıa


Blekıtny meczet - wewnatrz
The Blue Mosque - ınsıde

Imprezka z Burakıem
Party wıth Burak

Osıedle Evıdea - tu mıeszkalısmy
Evıdea estate - we lıved here


Haga Sophıa - wewnatrz
Haga Sophıa - ınısde


Cysterny
Cısterns

Wıelkı Bazar
The Grand Bazaar


4 komentarze:

  1. Jesteście niesamowici!! przebrnęłam przez całą relację z wypiekami na twarzy:D buziaki podróżniaki!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słabo, żadnych emocji,porwań, strzelanin.nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda

    OdpowiedzUsuń
  3. pomijasz watek erotyczny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli wyleją mnie z roboty, to będzie Wasza wina, bo zaczytuję się w Waszych relacjach w czasie pracy. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń